Powoli zaczęłam wymieniać mokre chusteczki na wielorazowe myjki, ręcznik papierowy na ściereczki, płatki kosmetyczne na wielorazowe płatki itd. Oczywiście, dalej jeszcze goszczą w moim domu jednorazówki, jednak powoli, powoli zmieniam swe przyzwyczajenia w tej dziedzinie.
Ale jakoś tak człowiek stara się przetrwać „te dni”. Nie wiedząc, że można trochę inaczej. A powiem Wam, że ja poczułam sporą różnicę.
Podpaski ekologiczne, które miałam okazję testować to podpaski NA DZIEŃ (są jeszcze NA NOC) z paskiem anionowym marki GENTLE DAY. Podpaski te posiadają ekologiczny certyfikat OEKO TEX, są wolne od środków zapachowych, chloru i chemikaliów, przebadane dermatologicznie. Doskonale przepuszczają powietrze, a pasek anionowy usuwa przykry zapach i ma działanie bakteriobójcze.
Przede wszystkim – ja nie przepadam za podpaskami (wolę tampony), jednak muszę przyznać, że podpaska ta jest bardzo chłonna, jednocześnie nie jest gruba, nosi się wygodnie i – co najważniejsze – jeśli mamy problem z podrażnioną, zaczerwienioną skórą podczas okresu, bardzo często wiążemy to z miesiączką, a nie z podpaskami czy wkładkami, których używamy.
No właśnie, wina może leżeć po ich stronie – warto przynajmniej wypróbować podpaski, wkładki czy tampony wykonane z ekologicznych materiałów, i sprawdzić, czy odczujemy różnicę.
Jednorazowe podpaski, wkładki i tampony eko są oczywiście trochę droższe – na przykład za opakowanie 10 sztuk podpasek na dzień Gentle Day zapłacimy 11,49 zł.
Dlaczego warto pomyśleć o podpaskach wielorazowych lub kubeczku menstruacyjnym? Pamiętam, jak będąc jeszcze w ciąży zobaczyłam takie zdjęcie – wielka sterta zużytych pampersów i obok dla porównania schludny stosik pieluszek wielorazowych – bardzo to do mnie przemówiło.
Tampony i podpaski rozkładają się do kilkudziesięciu lat. W Internetach znalazłam informację, że statystyczna kobieta zużywa w całym swoim życiu do 130 kg tamponów/podpasek/produktów tego typu. 130 kilogramów! Masakra.
Oczywiście, stosowanie produktów wielorazowych to również oszczędność pieniędzy.
Jeśli chodzi o podpaski wielorazowe – testowałam model LadyPad – podpaska z organicznej bawełny i organicznego bambusa. Podpaski wielorazowe dzielą się na takie, które posiadają warstwę PUL (jeżeli używacie pieluszek wielorazowych, wiecie o co chodzi), która nie przepuszcza wilgoci na bieliznę. To materiał przepuszczający powietrze, podpaski, które nie posiadają PULu oddychają zdecydowanie lepiej.
Na zdjęciu poniżej podpaska (biała) i wkładka wielorazowa (niebieska), którą opisuję w dalszej części wpisu.
Podpaska, którą ja mam ma wszyty i rzeczy PUL we wkładzie. Komfort noszenia nie do porównania ze zwykłymi, drogeryjnymi podpaskami! Oddychanie poziom max, komfort stykania się z naturalnym materiałem nie do opisania – to jest po prostu bardzo miłe uczucie 🙂 Po prostu nie przywykłam do tego używając przez wiele lat drogeryjnych tamponów czy zwykłych wkładek/podpasek.
Kolejne zaskoczenie – chłonność takiej podpaski. Myślałam, że będę latać zmieniać ją co 5 minut, a mam wrażenie, że podpaska wielorazowa, której używałam jest zdecydowanie chłonniejsza od jednorazowych podpasek.
Również nie należy się obawiać przesuwania takich podpasek – trzymają się bardzo dobrze – spinane na napy (tu również użytkowniczki pieluszek wielorazowych będą doskonale wiedziały o co chodzi), czyli takie zatrzaski.
Jeżeli chodzi o przechowywanie takich podpasek – trzymamy je w koszu, podobnie jak pieluszki wielorazowe – ale najpierw należy je przepłukać. Przed praniem należy również je odmoczyć w zimnej wodzie.
I tu trochę dla mnie zaczynają się schody – bo to za dużo roboty, jak dla mnie 🙁 No i właśnie mówiąc o przekroczonej granicy własnego komfortu – czuję, że tu trochę ją przekraczałam. Mam co prawda wprawę w stosowaniu pieluszek wielorazowych, jednak czuję, że tu jednak roboty jest troszkę więcej i – dla mnie – jest ona mniej przyjemna.
Oczywiście to może być kwestia tak zwanego przyzwyczajenia – wiele osób, które pierwszy raz stykają się w pieluszkami wielorazowymi, twierdzi, że to na pewno dostarcza wiele pracy i jest niezbyt higieniczne. Ja – po prawie półtorej roku używania pieluch wielo, mam zupełnie inne przemyślenia, i być może po jakimś czasie używania podpasek wielorazowych moje myślenie również by się zmieniło.
Jedno jest pewne – nie miałam autentycznie świadomości – z racji używania podpasek czy tamponów jednorazowych – że noszenie podpaski może być tak… miłe 😉 Warto spróbować z czystej ciekawości i dla przekonania się, że może być inaczej.
Wzorów (przepięknych) i firm jest mnóstwo – zerknijcie tutaj <<KLIK!>> – ceny wahają się od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za sztukę. Moja – podpaska Lady Pad kosztowała 29,99 zł, a kupicie ją TUTAJ.
Oprócz wielorazowych podpasek, testowałam również wielorazową wkładkę higieniczną – również marki LadyPad z organicznej bawełny i organicznego bambusa.
I tu z kolei zapałałam miłością wielka do tego produktu – ponieważ dostajemy to wszystko, co tak mi się podobało również w używaniu podpaski wielo – czyli uczucie świeżości, (no kurde! po prostu miło 🙂 brak chemii, brak podrażnień skórnych, uczucie przewiewności i higieniczności (wiem! wydawać by się mogło, że to jednorazówki powinny nam to dawać, a te wielorazowe to takie blee i niehigieniczne, prawda?).
Na zdjęciach poniżej ponownie niebieska – to wkładka wielorazowa, biała to podpaska (z wyjmowanym wkładem).
Przy wkładkach omija nas zapieranie i wypłukiwanie, ja swoje po prostu piorę w normalnym praniu (nie używam płynu do płukania) wraz z innymi rzeczami w woreczku na bieliznę.
Po pierwszym dniu z wielorazową wkładką higieniczną zapragnęłam mieć cały zestaw – jeżeli zerkniecie TUTAJ zobaczycie, że jest tego bardzo dużo, różne firmy i przepiękne wzory, ceny zaczynają się już od 7,69 zł – ta opisana we wpisie to wkładka LadyPad, która kosztuje 37,79 zł, a kupicie ją TUTAJ.
Oprócz ekologicznych jednorazowych podpasek i tamponów, wielorazowych podpasek i wkładek, mamy również inne rozwiązanie – kubeczek menstruacyjny.
Tak. Wiem, co myślisz. Też tak pomyślałam. O kurde – grubo. Ale, że jak to? TAM mam sobie TO włożyć? I nosić? POWAŻNIE?
Kiedy pojawił się pomysł na ten wpis, wiedziałam, że eksperymentalnie chciałam przetestować kubeczek menstruacyjny, ale – no właśnie – miał to być eksperyment (chociaż K. stał przede mną i machał rękoma, krzycząc NIE RÓB TEGO!!! a w oczach jego dojrzałam autentyczne przerażenie ;).
No więc – zrobiłam to. I żałuję, ogromnie żałuję, że zrobiłam to tak późno.
Kubeczek menstruacyjny nie na darmo nazywany jest „ekologicznym następcą tamponów” – dla mnie, preferującej tampony od podpasek, rozwiązanie wręcz idealne.
Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat kubeczka – zajrzyjcie koniecznie TUTAJ, a ja powiem Wam tylko kilka wniosków z własnego doświadczenia.
Po pierwsze – aplikacja (mimo, że początkowo rozmiar kubeczka może trochę przerażać – jest sporo większy od tampona) jest banalnie prosta i już po pierwszym razie idzie super szybko i hmm mogę użyć słowa gładko? 😉
Jeżeli macie odpowiednio dobrany kubeczek (są różne modele i rozmiary) nie czuć go W OGÓLE. Myślałam, że tamponów nie czuć. Nie – byłam w błędzie. Kubeczka nie czuć wcale i zupełnie nie czujecie dyskomfortu.
Rozmiar i rodzaj kubeczka warto skonsultować z kimś, kto się na tym zna – ja polecam Gosię z drogeria-ekologiczna.pl – bardzo konkretnie, a do tego miło i sympatycznie pomogła wybrać mi mój kubeczek życia, czyli Lily Cup Compact.
Nic nie boli, nic nie przecieka – jest mega szczelny, a przy bardzo obfitym okresie możecie po prostu założyć sobie wielorazową wkładkę i macie jeszcze do tego uczucie super świeżości i przewiewności.
Przepłukiwanie również nie jest problematyczne – wszystko idzie szybko sprawnie i bardzo czysto i higienicznie. Właściwie, mam wrażenie, że zmiana tamponu jest podobnie lub nawet mniej higieniczne i wygodne.
Poza tym wymieniamy go dużo rzadziej niż zmieniamy tampon lub podpaskę – pod względem pojemności kubeczek menstruacyjny bije na głowę swoich konkurentów – przy dobrze dobranym kubeczku możemy go zmieniać nawet co 10 godzin.
Samo używanie jest bardzo komfortowe – po pierwsze jest bardzo, bardzo higieniczne – bakterie nie namnażają się w kubeczku jak w tamponie, kubeczek nie wysusza ścian pochwy – mamy poczucie dużej naturalności.
Podczas okresu warto również pomyśleć o dobrej, oddychającej bieliźnie. Wykonane z bawełny organicznej dodatkowo nasycone jonami srebra (działanie przeciwbakteryjne) majtki Gentle Day, dodatkowo mają specjalną kieszonkę, która maskuje skrzydełka podpaski i dodatkowo trzymają ją stabilnie w jednym miejscu.
Majtki są bardzo wygodne – w połączeniu z kubeczkiem menstruacyjnym i przyjemną wkładką wielorazową, sprawiły, że zrozumiałam, że okres nie musi być aż tak niekomfortowy. Oprócz normalnego dyskomfortu spowodowanego miesiączką samą w sobie, nie musimy dodawać sobie dodatkowych problemów – zadbać nie tylko o swój komfort, higienę, ale także o środowisko i swój portfel.